piątek, 1 maja 2009

Miasto Fiony



Analogią genu społeczeństwa sferycznego są nałogi jego członków.
Balter Wenjamin
Na potrzeby publicznego kultu burmistrz uruchomił właśnie zieloną linię. Specjalny numer, którego poszczególne cyfry publikowane będą w kolejnych wydaniach biuletynu policyjnego, anonsuje troskę władz o dobre maniery podczas dorocznego festynu na rzecz struktur municypalnych. Zaplanowano zbiórkę pieniędzy, paradę karłów w zamkniętej przestrzeni drewnianego koloseum wzniesionego na tę okazję na centralnym placu miasta, pokazy strzeleckie psów, wyścigi bileterów kinowych, a także manewry delfinów w wodach mariny, fantazyjnie zabarwionej na fioletowo.

Impreza zapowiada się pysznie. Dziewczęta stroją się we wstążki: czerwone, żółte i czarne; chłopcy polerują rewolwery i spożywają świąteczne spaghetti, które ich matki przygotowują codziennie w wielkich aluminiowych baliach wystawianych na podwórzach.

Tymczasem Fiona obserwuje zatokę z wysokości płotu za domem pana Wiktora, obrysowując palcem zarysy oddalającego się ratusza. Ratusz, zainstalowany na pokładzie barki, opuszcza właśnie wody zatoki, kierując się na swój popołudniowy patrol. Chyba czas na obiad, myśli Fiona i zeskakuje w swój cień na ulicy przyległej do domu pana Wiktora.

Jest obrzydliwie głodna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz